Kronika

2017.09.22

Trzy dni w Poznaniu klas piątych

 W dniach 20-22 września 2017 roku klasy piąte odwiedziły Poznań i okolice.

W trakcie wycieczki widzieliśmy zabytkowe fontanny i Ratusz, który pamięta czasy pierwszych królów Polski. Duże wrażenie na nas wywarł mural, wykonany w technice 3D.

Mogliśmy również zobaczyć na filmie 3d, jak wyglądał stary Poznań. Zbadaliśmy tradycje Poznania, odwiedzając Muzeum Rogali Świętomarcińskich.

Nie zapomnieliśmy o Malcie i torze saneczkowym, gdzie mieliśmy okazję dokładnie przetestować trasę. Nie sposób pominąć najbardziej charakterystycznego miejsca, czyli Ratusza z poznańskimi koziołkami. W tym napiętym planie udało nam się również zwiedzić Ostrów Tumski.

Podczas wycieczki uczniowie klas piątych zwiedzili również pobliskie znane miejscowości, takie jak: Gniezno, Ostrów Lednicki, Pobiedziska, Puszczykowo i Rogalin. Mogliśmy zobaczyć tam między innymi: Park Miniatur, Muzeum Arkadego Fidlera z repliką statku Santa Maria oraz drzwi gnieźnieńskie w katedrze.

W trakcie wyprawy uczniowie mogli polegać nie tylko na wiedzy przewodnika, ale każdy z nich mógł zaprezentować informacje o zwiedzanym miejscu. Zrobili to zawodowo.

Nie zabrakło czasu na przyjemności. Były lody, zakup pamiątek czas na wysłanie kartek z pozdrowieniami, np. do pani Joasi Piechny-Chrzanowskiej.

Atrakcjom nie było końca, a pracownię rogali możemy odwiedzić raz jeszcze.

Zofia Skrzypek

Wycieczka do Bochni i Krakowa

 

W tym roku klasy szóste pojechały zwiedzić Kraków i okolice. Wycieczka rozpoczęła się 20 września 2017 r. o godz. 7.15, gdy wyjechaliśmy autokarem z nadzieją na szybkie dotarcie do celu. Droga była przyjemna. Straciliśmy poczucie czasu i odzyskaliśmy je dopiero po 6 godzinach, kiedy pani Marzenka Raczko oznajmiła, że dotarliśmy już do Bochni.

Gdy wyjrzałam przez okno autokaru, zauroczył mnie przepiękny krajobraz tego miejsca. Dookoła pagórki i małe domki zbudowane w starym stylu. Mieliśmy nocować w kopalni soli w Bochni. Okazało się, że przyjechaliśmy za wcześnie, więc poszliśmy na krótki spacer po okolicy. W jego trakcie zwiedziliśmy większość Bochni i zrobiliśmy zakupy na następny dzień. Gdy wróciliśmy, zjechaliśmy kolejno pod ziemię specjalnym szybem. Kiedy przeszliśmy część kopalni, w pewnym momencie pan przewodnik oznajmił nam, że aby dostać się do naszej sypialni, musimy pokonać ponad 350 schodów – oczywiście w dół. Niby nic takiego, ale każdy miał ze sobą plecak i cięęęężką walizkę. Na szczęście udało się i dotarliśmy do sali, w której mieliśmy spać. Wszyscy! Były tam tylko drewniane łóżka.

Po rozpakowaniu rzeczy zjedliśmy obiad i poszliśmy na wycieczkę po kopalni. Rozpoczęliśmy ją przejażdżką wagonikami. Pani przewodnik – prawdziwy górnik – opowiadała nam o historii kopalni. Zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc. Najlepsze było jednak na końcu. Każdy z nas zjechał bardzo dłuuugą zjeżdżalnią na dół. Potem zaczęliśmy przygotowywanie do naszej dyskoteki. Niektórzy jednak woleli zostać w sypialni. Po imprezie każdy z nas poszedł spać. Ja bardzo szybko zasnęłam.

Kiedy nauczyciele nas obudzili, myślałam, że jest środek nocy, bo w kopalni to przecież nie wiadomo. Gdy wyszliśmy na powierzchnię, poszliśmy do autokaru i pojechaliśmy do Krakowa. Przez cały czas pobytu w Krakowie padał ulewny deszcz. O rany! Podobała mi się tylko wyprawa do podziemi Rynku. Pani opowiadała tam o życiu dawnych krakowian. No i nie padało nam na głowę. Jednak szybko wyszliśmy stamtąd i pojechaliśmy do hotelu studenckiego „Nawojka”, gdzie zjedliśmy obiad. W naszym pokoju było naprawdę fajnie. Noc minęła szybko i przyjemnie.

Następnego dnia pojechaliśmy do katedry na Wawelu. Pracownicy rozdali nam audioprzewodniki, dzięki którym dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek, które na pewno mi się jeszcze przydadzą. Potem kupowaliśmy pamiątki i zjedliśmy pyszną pizzę w pobliskiej pizzerii. Po sytym obiedzie wróciliśmy do autokaru, którym wracaliśmy już do Warszawy. Dotarliśmy późnym wieczorem.

Bardzo podobała mi się ta wycieczka. Nocowanie w kopalni soli w Bochni i zwiedzanie Krakowa było świetną przygodą. Mam nadzieję, że kiedyś ją powtórzę.

Zosia Sorota

Grand Prix Parkofrajdy w kolarstwie górskim

 

Za cały komentarz z zawodów niech świadczy fakt, że na 18 możliwych do zdobycia złotych medali nasi kolarze wywalczyli 13! Jak zwykle pięknym podsumowaniem dnia była sztafeta.

Pełna lista medalistów z naszych szkół: złoto – Antosia Baziuk, Piotr Wysztygiel, Antek Kocel, Zuzia Raczyńska, Maurycy Saramak, Ania Kuźma, Mateusz Olczyk, Asia Szymańska, Michał Koprowski, Maja Kończak, Wojtek Kaniewski, Dominika Piątkowska i Damian Kuźma; srebro – Basia Nowakowska, Wiktor Kocjan, Karina Kwaczyńska, Ania Szor, Seweryn Łukaszczyk, Karol Kwaczyński, Monika Błaszczuk, Neris Cekal, Łukasz Nowopolski, Weronika Wieczorek i Krzysztof Ścisło; brąz – Ala Miklaszewska, Adrian Raczyński, Pola Miklaszewska, Karina Piątkowska i Michał Zieliński.

Gratulacje dla wszystkich startujących!

Filip Wojewoda

Z kajaka widziane

 

Dnia 25 września reprezentacja naszego Gimnazjum postanowiła wypłynąć na fakultet kajakowy. Płynęliśmy rzeką Bzurą. NIE! Skreślić ostatnie słowo. Wkrą, ponieważ z niewiadomych przyczyn dzień przed wypływem zmieniono rzekę. Płynęliśmy od trzech do czterech godzin, dokładnie nie pamiętam.

Po przyjechaniu na miejsce spływu zaskoczyła nas tabliczka, która wystawała na środku rzeki. Jakoś doszliśmy do tego, że tabliczka została podstępem zalana i otoczona przez wylewającą się wodę. Na samą wyprawę wynajęto sporą liczbę instruktorów, czyli dwóch. Wcale mnie to nie zaskoczyło, kiedy patrzyłem na poziom wody i lekki wiatr.

Tuż po wypłynięciu, na czwartym kilometrze, jakieś dwie siódmoklasistki wywróciły kajaki, więc musieliśmy zrobić przerwę. Później płynęliśmy bardzo długo i bez problemów, ponieważ wszystkie problemy zostały zalane przez wodę (no może poza jednym, na którym prawie wywaliliśmy kajak). Z nudów rozegraliśmy bitwę rzeczną, w której wzięły udział trzy osady kajakowe. Była to mokra i ostra walka, dlatego dwa kajaki zawarły sojusz i zaczęły atakować lepiej okopanego wroga. Ostatnia walka była jeszcze ostrzejsza i jeszcze mokrzejsza, ale wróg został pokonany. Wycofał się i już więcej nie zaatakował. Jedyne problemy, jakie mieliśmy po bitwie, to nasz mało sterowny kajak. Po dopłynięciu mieliśmy jeszcze ognisko i graliśmy w siatkówkę.

Podsumowując, ogólne wrażenia były dobre, choć trochę się nudziłem. Poza tym od kajaków można było dostać nerwicy. Ale w następnym roku też wybiorę fakultet kajakowy.

Kuba Koziorowski

Dnia 25 września 2017 roku uczniowie klas 7 szkoły podstawowej oraz klas 2 i 3 gimnazjum razem z panem Piotrem Melonem i panem Filipem Wojewodą wybrali się na fakultet kajakowy nad rzekę Wkrę.

Zbiórka nastąpiła o godzinie 7.00 na parkingu szkolnym, gdzie czekał już na wszystkich duży autokar oraz kilkunastoosobowy bus.

Po około dwóch godzinach podróży byliśmy na miejscu. Odbyło się krótkie szkolenie, na którym dowiedzieliśmy się między innymi, jak zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa na wodzie.

Podczas czternastokilometrowej podróży odbył się jeden postój, na którym mogliśmy coś zjeść oraz odpocząć. Po dotarciu do celu cali mokrzy poszliśmy się przebrać. Następnie odbyło się ognisko. Można było zjeść kiełbaski, napić się herbaty oraz pograć w siatkówkę. Po dwóch godzinach wróciliśmy do naszych autokarów i udaliśmy się w drogę powrotną. Około godziny 15.00 byliśmy już na miejscu.

Impreza była męcząca, ale bardzo emocjonująca i dostarczyła nam mnóstwo frajdy. Mam nadzieję, że będzie więcej tego typu wyjazdów w roku szkolnym.

Julia Karnufek

W poniedziałek 25 września 2017 roku odbył się szkolny spływ kajakowy. Wzięli w nim udział uczniowie klas 7, 2 i 3 oraz pan Filip Wojewoda i pan Piotr Melon. Gościła nas rzeka Wkra, która jest dopływem Narwi. Jako jedna z niewielu rzek w Polsce płynie z północy na południe. Było nas tak dużo, że podróż musiała odbyć się dwoma autokarami.

Zbiórka o godzinie 7.30 przysporzyła niemałych problemów niektórym śpiochom, jednak reszta dnia w zupełności wynagrodziła im obowiązek wczesnego przerwania błogiego snu. Droga nie była zbyt długa. Po wyjściu z pojazdu instruktorzy, z którymi mieliśmy spędzić następnych kilka godzin, objaśnili nam jak wiosłować, zapoznali nas z charakterystyką rzeki oraz wytłumaczyli zasady, jakie będą panować podczas spływu. Następnie dostaliśmy wiosła, ubraliśmy kamizelki i wsiedliśmy do kajaków we wcześniej wybranych parach.

Trasa nie sprawiła nam wielu problemów, rzeka była szeroka, bez mielizn i bardzo ostrych zakrętów. Czasami było nawet widać obrośnięte dno, lecz nie utrudniało to wiosłowania. Pogoda także była dobra, ale co najważniejsze, świetnie się bawiliśmy przy aktywnym wypoczynku. Podczas pływania była bardzo przyjemna atmosfera, uczniowie rozmawiali ze sobą, żartowali i łączyli się w „tratwy”. Miała nawet miejsce niemała bitwa na wodę pomiędzy trzema osadami. Kajakarze z zażartością oblewali się wodą, co zakończyło się mokrymi ubraniami „wojowników”.

Nie mieliśmy większych postojów. Spływ nie był jedyną atrakcją dnia, bowiem na koniec imprezy mieliśmy zaplanowane ognisko, które dało nam jeszcze więcej radości. Przy niedużym ogniu piekliśmy kiełbasy oraz graliśmy na pół-profesjonalnym boisku w siatkówkę. Odpoczynek trwał dość długo, więc mokrzy kajakarze mogli zdążyć się wysuszyć przed wejściem do autokaru.  Powrót minął na tyle sprawnie, że do Warszawy dotarliśmy wcześniej niż było to zaplanowane.

Cały spływ uważam za naprawdę bardzo udany. I myślę, że większość uczestników się ze mną zgodzi.

Mateusz Kończak

Zerówki w Drogoszewie

 

W poniedziałek 25 września klasy 0a i 0b pojechały na wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego w Drogoszewie. Dzieci wykopywały ziemniaki, podziwiały jesienny las, zbierały grzyby oraz poznały zwyczaje sowy płomykówki. Był też czas na zabawę, ognisko i smaczny obiad.

Wychowawczynie zerówek

Klasy pierwsze w Kazimierzu Dolnym

 

W dniach 27-28 września 2017 roku uczniowie klas 1a i 1b byli na wycieczce w Kazimierzu Dolnym. Dzieci zwiedziły rynek miasteczka, zdobyły Górę Trzech Krzyży, wspięły się do ruin zamku i na basztę. Podziwiały Wąwóz Korzeniowy i Norowy Dół, upiekły kazimierskie koguty i podziwiały piękno przyrody podczas rejsu statkiem po Wiśle. Wycieczka była niezwykle udana!

Magda Klimek

Klasy drugie w Puszczy Białowieskiej

 

Klasy drugie w tym roku szkolnym penetrowały Puszczę Białowieską.

Białowieża przywitała nas piękną pogodą. Mieliśmy okazję podziwiać piękno jesiennego krajobrazu w Parku Carskim. W Muzeum Przyrodniczym dowiedzieliśmy się tylu ciekawych rzeczy na temat zwierząt! Wiemy, co wyprawia ze świerkami kornik drukarz i jak sobie z nim radzą przekrasek, mróweczka i dzięcioł trójpalczasty. Szlak Dębów Królewskich  zachwycił nas liczbą i urokiem starych dębów. Przy okazji przypomnieliśmy sobie imiona i nazwiska królów polskich. W Rezerwacie Pokazowym Żubrów obserwowaliśmy zwyczaje dzikich zwierząt. Widzieliśmy przepiękne żubry, żubronie, dziki, jelenie, a nawet wilki w czasie przekąski. Mieliśmy tę przyjemność, że oprowadzał nas po rezerwacie główny weterynarz.

Wróciliśmy do Warszawy pełni wrażeń i do dziś wspominamy naszą wycieczkę

Klasa 2b oraz Ela Borsuk-Sorota

Sprawozdanie z pikniku po lekkiej cenzurze

 

Dnia 29 września, w piątek, odbył się piknik dla uczniów gimnazjum i siódmych klas. Za zacną ideę tego wydarzenia należy uznać integrację i odpoczynek na świeżym powietrzu (oraz sprzedaż tostów, której chyba przeszkodził brak prądu, do którego można by podłączyć opiekacze), ale wyszło jak zawsze. Jak to zwykle przy tej okazji, udaliśmy się na górkę przy kościele, rozłożyliśmy koce i oddaliśmy się błogiemu nieróbstwu i wpychaniu w siebie nikczemnego jedzenia.

Nasz koc szybko stał się zbiorowiskiem najgorszych stworzeń gimnazjalnego półświatka, jak znany przemytnik laserów Kubuś, zepsuty do szpiku kolega Stec, montażysta Oskar, zwany Malutkim, roztrzepany mały człowiek Jureczek, przyczajony krytyk wszystkiego i wszystkich Małgi, nasz kochany i wspaniały polonista pan Piotr Bandurski, zwabiony zapachem nikczemnych nachosów z Biedronki, globtroter i mędrzec pan Ścieżka oraz cały tłum przechodzących od koca do koca banitów i nicponiów.

Po wymienieniu zwyczajowych pozdrowień…(tutaj pojawiło się jeszcze kilka zdań, opisujących zwyczajowe pozdrowienia, których z różnych względów nie można było opublikować, więc zostały ocenzurowane – przyp. red.)

Następnie moi koledzy zajęli się niecną zabawą, za którą z pewnością jest paragraf, czyli biciem się połączonym z bieganiem po górce. Najpierw robili to dość nieskładnie, potem zaczęli organizować drużyny, a i tak skończyli, leżąc jeden na drugim i w sumie niewiele mogąc w tym położeniu zrobić. Oczywiście wszystko do akompaniamentu okrzyków: „Bij go! Bij go!”. Jako dzielny obserwator ich zmagań pilnowałam zegarków i okularów, żeby w czasie pojedynków nie trafił w nie piorun jasny.

I mimo że bawiliśmy się przy tym świetnie, kiedy dano hasło „Można już iść do domu”, wszyscy szybciutko zwinęli siebie i swoje kocyki (o ile je mieli, hehe), żeby szybko usunąć się w stronę  miejsca zamieszkania, co chyba w jakiś sposób wyjaśnia jakość pikniczku…

Małgi Kowalska

Dnia nie pamiętam jakiego, ale na pewno w piątek, odbył się Piknik Gimnazjalny, który  trwał około dwóch godzin.

Nie działo się na nim zbyt wiele, jednak można było się pośmiać oraz za niewielką opłatą coś zjeść. Jakieś wrapy, tosty,  itp. I wszystko było fajnie, dopóki nie wysadziło korków w przedszkolu, ponieważ liczba przedłużaczy ciągnących się od parku wynosiła mniej więcej 56471847465249785, więc nie ma się co dziwić. Na szczęście zawsze zastaje Uber Eats lub pizza. Toteż zamówiliśmy McDonalda i czekaliśmy. Jedząc, wysłuchałem mistrza ciętej riposty w postaci pana Piotra Bandurskiego. Gdy pan Piotr Melon przejeżdżał rowerem obok leżącego na kocu Polonisty, wskazując na niego, krzyknął: „Ratować wieloryba”. Na co pan Piotr (Bandurski) odpowiedział… (tutaj dla dobra sprawozdania należało przerwać narrację, wystarczy rzec, iż wymieniony wyżej polonista odpowiedział określeniem, którego użył nieodżałowany komentator Bogdan Tomaszewski, charakteryzując postać Ryszarda Szurkowskiego – przyp. red.). I tak sobie pogadali.

Cały piknik, pomimo że był nudny, to nawet fajny. Polecam 2/10.

Jerzy Wróblewski

Gra miejska po Starówce

 

  Dnia 6 października nasza Szkoła zorganizowała grę dla uczniów spoza Warszawy, a dokładniej z Ciechanowa i Ukrainy. W jej przygotowaniu wzięli udział chętni z klas siódmych oraz drugiej i trzeciej gimnazjum. Całe wydarzenie było przeprowadzone w języku angielskim, a dowodzeniem zajmowała się pani Basia Konończuk. Gra odbyła się na Starym Mieście, a początek nastąpił o godzinie 12.30.

Uczestnicy mieli za zadanie odnalezienia kilku miejsc. W każdym z nich czekało zadanie do rozwiązania. Punkty znajdowały się w takich miejscach jak: Kamienne Schodki, Dom Bazyliszka czy Muzeum Bursztynów. Ja prowadziłam punkt o nazwie Bazyliszek, gdzie uczniowie musieli znaleźć informację o czasie trwania wycieczki po domku bazyliszka. Następnie musieli zrobić ze mną zdjęcie i dopiero wtedy zadanie było zaliczone. Na każdym punkcie reguły były takie same.

Grup uczniów było 5 i były mieszane – kilka osób z Ciechanowa i kilka z Ukrainy. Na czele każdej grupy stał przewodnik, czyli jeden z uczniów z naszej Szkoły, który przemieszczał się z nimi po punktach i opowiadał o Starym Mieście. Cała gra miała skończyć się o 14.30, jednak wszyscy bardzo sprawnie przeszli po punktach i już o 13.00 skończyliśmy. Grupa, która wygrała została nagrodzona szkolnymi koszulkami i długopisami. Na koniec dnia goście zaprosili nas do pizzerii, gdzie razem z nimi zjedliśmy pyszne potrawy.

Moim zdaniem dzięki pomocy wszystkich uczniów gra przebiegła szybko i sprawnie.

Gabrysia Szymanek

Tatry

 

Co roku uczniowie SG 99 STO mają okazję wzięcia udziału w fantastycznym fakultecie sportowym, jakim jest wyjazd w góry. Jak zwykle wybraliśmy się w polskie Tatry, pod opieką szkolnych wuefistów, pana Piotra Melona i pana Filipa Wojewody oraz pani Beni (Bernadetta Kondratowicz – wychowawca klas 4a i 4b).

Cała przygoda rozpoczęła się o godzinie 7.00, kiedy to grupa wyjechała autokarem ze szkolnego parkingu. Nie mogliśmy jednak narzekać na brak rozrywki, ponieważ już po paru godzinach miała miejsce pierwsza zaplanowana atrakcja. Był nią długo wyczekiwany park linowy. Po niezbędnym szkoleniu oraz zaopatrzeniu się w odpowiedni sprzęt młodzi amatorzy wspinaczki rozpoczęli zabawę. Niektórzy wybrali łatwiejszy, inni bardziej zaawansowany tor. Krótko mówiąc, niezapomniana przygoda. Ta rozrywka bardzo przypadła do gustu zarówno uczniom, jak i opiekunom.

W wybornych humorach ruszyliśmy w dalszą podróż, która nie trwała zbyt długo. Około godziny 18.00 wszyscy byli już zakwaterowani w pensjonacie ‘’U Sorosa” w Białce Tatrzańskiej.

Dnia 8 października czekała nas pierwsza wyprawa. Jednym z celów podróży była Dolina Strążyska, przy okazji której mogliśmy podziwiać wodospad Siklawicę. Oprócz tego wspięliśmy się na Sarnią Skałkę i podziwialiśmy Halę Kalatówki. Po krótkim postoju w schronisku na Hali Kondratowej ruszyliśmy w dalszą trasę, kończącą się w Kuźnicach.

Po powrocie do pensjonatu czekała na nas przepyszna obiadokolacja. Reszta wieczoru przeznaczona była na odpoczynek oraz przygotowanie fizycznie i psychicznie na kolejną wspinaczkę.

Następnego dnia, około godziny 9.00, jechaliśmy już autokarem na Siwą Polanę. Godzinę później byliśmy na miejscu, gdzie przesiedliśmy się w ciuchcię. Dzięki niej zaoszczędziliśmy czas i siły, które mogły być stracone na chodzenie po betonie. Następnie przeszliśmy przez Dolinę Chochołowską i około godziny 11.30 zatrzymaliśmy się w schronisku. Po należytym odpoczynku wszyscy zwarci i gotowi ruszyliśmy, by zdobyć szczyt Grzesia. Wspinaczka była dosyć męcząca, lecz mieliśmy okazję podziwiać przepiękną  panoramę sąsiadujących gór. Szczyt zdobyliśmy około 13:30. Tam została zarządzona krótka przerwa na zdjęcia grupowe oraz zachwycanie się wspaniałymi widokami. Mimo lekkiego mrozu i zmęczenia uczestnicy fakultetu wyglądali na usatysfakcjonowanych i szczęśliwych ze swoich osiągnięć.

Po powrocie do Białki czekała kolejna atrakcja, jaką był basen. Wyjście do Term Bania zaplanowane było po obiadokolacji. Uczniowie spędzili tam 1,5 godziny.

Ostatniego dnia, 10 października, wracaliśmy już do domu. Podróż powrotna minęła dosyć szybko i bez żadnych przeszkód. Po południu nasz autokar wjechał na parking szkolny i wszyscy rozeszli się do domów, wspominając jeszcze przygody z gór.

Moim zdaniem był to jeden z lepszych fakultetów wyjazdowych. Będę go długo wspominała. Gorąco polecam przeżycie takiej przygody.

Kasia Kamińska