Kronika
Zielona szkoła -dzień trzeci. Wyprawa do Bałtowa
O dinozaurach już niewiele nowego da się powiedzieć. Powstało wiele filmów, dokumentalnych, fabularnych i kreskówek. Napisano i wydano tysiące książek, prawie we wszystkich językach świata. W moim pokoju stoją modele diplodoka i innych współbraci, wiszą obrazki z twardoskórymi stworami, a z plastikowych pudełek na zabawki, wystają gumowe ogony prastarych gadów. Jednym słowem świat oszalał na punkcie tych stworzeń, a ja oszalałem najbardziej szaleńczo. Dlatego ucieszyła mnie wiadomość, że na Zielonej Szkole pojedziemy na wycieczkę do Parku Jurajskiego. Długo nie mogłem się doczekać dnia wycieczki. I wreszcie…Pojechaliśmy!!! Kiedy dotarliśmy na miejsce, nie weszliśmy od razu do środka, tylko poszliśmy kupować pamiątki. To było fajne. Moja kolekcja „dinków” powiększyła się o kilka wspaniałych okazów. Po zakupach przekroczyliśmy bramę Parku Jurajskiego. Po drugiej stronie czekała na nas niespodzianka. Krótki warsztat plastyczny. Dostaliśmy do pomalowania gipsowe skamieliny i gumowe figurki dinozaurów. Pomysł z gumą nie był zbyt dobry, bo farba nie trzymała się najlepiej. Kiedy wszyscy skończyli zabawę z farbami, poszliśmy na plac zabaw. To nie był zwykły plac zabaw. To był DINOAZAUROWY plac zabaw!!! Po wspaniałej zabawie, zebraliśmy się w grupę i dołączyła do nas pani przewodniczka. Tak…Ta kobiet wiedziała o dinozaurach wszystko. Rozpoczęliśmy zwiedzanie krainy gadów prehistorycznych. O każdym z nich dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji. Jak ta o tyranozaurze, postrachu wszystkich kreskówek. Ten wielki mięsożerca żywił się głównie padliną. Z powodu zbyt krótkich i kruchych przednich łap nie radził sobie z upolowaniem posiłku. I co ciekawe, miał też problem z wstawaniem po upadku. Jak widać nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Najbardziej lubię stegozaura. W Parku Jurajskim mogłem zobaczyć jego model naturalnej wielkości. Był z siedem razy większy niż ja, miał piękne, mocne rogi, żywił się roślinami i był „słodziutki”.
Wycieczka bardzo mi się podobała. Żałowałem, że nie miałem ze sobą aparatu!!! No cóż, wezmę następnym razem. Przecież na pewno tu wrócę. Z rodzicami. Może i oni pokochają dinozaury?
Antek Fertacz z II A z Mamą.