Kronika
Klasy piąte w Wielkopolsce (21-23.09.2022)
DZIEŃ PIERWSZY:
Przed południem myszkowaliśmy w ruinach mieszkania Mieszka,
bo pomieszkiwał Mieszko w tutejszych lasach w bardzo zamierzchłych czasach. Po południu na Wzgórzu Lecha król Chrobry na nas czekał i mieliśmy niebywałą uciechę ze Świętym Wojciechem… Następnie – w ciągłym niedosycie zwiedzania – ruszyliśmy z Gniezna do Poznania. Żądni nowych wrażeń nie porzucamy marzeń, że… kiedyś zmęczą się tym zwiedzaniem nasze nauczycielki i zakończą się wreszcie biednych uczniów udręki😆DZIEŃ DRUGI:
Fifne mele i flekowne szczuny POZNAwali dziś POZNAŃ. Odwiedziliśmy Muzeum Rogala, gdzie własnymi pazurami wyrychtowaliśmy świętomarcińskie rogale🥐🥐🥐🥐(pyszne tak, że warte wszystkich bejmów świata!!!💰). Potem wypełniliśmy bandziochy pieczonymi pyrami🥔🥔🥔, a w samo południe wytrzeszczaliśmy ślepia i nadstawialiśmy klapioki, gdy na wieży ratusza trykały się koziołki🐐🐐 Po obiedzie było szaleństwo na Malcie: w rozpędzonej kolejce górskiej🎢 z baniaków z kudłami spadały mycki i bryle, aż nie do POZNANIA były wykrzywione przerażeniem karafki!!!😱😱😱
I na koniec zwiedzania jeszcze Brama POZNANIA, gdzie PO ZNAkach odkrywaliśmy dawne grody Piastów. W sumie jedenaście godzin na girach😅 Syry bolą nas niemiłosiernie!😅😆 Marzymy o tym, by nareszcie zamyśleć się w bezruchu w Zaniemyślu, bo taki jest zamysł, by w zaniemyślińskim Ośrodku „Niezamyśl” dać girom, syrom, ślepiom i baniakom odpocząć dzisiejszej nocy 🤪DZIEŃ TRZECI:
Z zamyślenia w „Niezamyślu” w Zaniemyślu bogate plany na ostatni dzień wycieczki wyrwały nas o świcie. Nad jeziorem unosiły się magiczne mgły (albo nasze wymyślone nocą myśli), gdy ruszaliśmy na spotkanie z nowym dniem. Dęby Rogalińskie – Lech, Czech, Rus i Dąb Edwarda – wygrzewały stare konary w gorącym słońcu, które konsekwentnie podróżuje z nami od środy, gdy kłanialiśmy się im nisko. Z Rogalina ruszyliśmy w podróż w czasie i przestrzeni: do najodleglejszych zakątków globu, podwodnego świata piranii-wegetarianki i pierwszej połowy XX wieku, a wszystko to za sprawą kosmicznej energii z piramidy Cheopsa w Muzeum Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera. Wreszcie przybyliśmy w rodzinne strony Wisławy Szymborskiej – po strawę dla dusz✒️✒️✒️ i brzuszków. Wprawdzie jedliśmy obiad w Kórniku🥚🥚🐔🐓, ale był wyjątkowo jasny i przestronny☀️😀 A teraz już wracamy do stolicy. Kochane kolacyjki szykujcie rodzice!!!