Kronika

2012.05.12

Wizyta w Grodzie Wikingów

Wycieczka do Jomsborga wyglądała tak:
Najpierw spotkaliśmy się pod Ratuszem.
Kiedy jechaliśmy autobusem, był niezły ścisk, zresztą jak zawsze.
Niestety, żeby dojść do grodu, trzeba było przejść znaczny kawałek drogi. Gdy już doszliśmy na miejsce, pooglądaliśmy sobie różne rzeczy w sklepiku (kramie) i kiedy uznaliśmy, że to drożyzna, wyszliśmy. Weszliśmy na wieżę strażniczą i zrobiliśmy sobie zdjęcia. Następnie poszliśmy do pana, u którego wybijało się monety. Piotrek, ja i Maks wybiliśmy sobie po jednej, oczywiście to nie były zwykłe monety, za to nie dałbym dwóch złotych, to były monety Wikingów. Szczerze mówiąc, to nie wiem na co mi to, ale to zawsze jakaś pamiątka, no nie?
Kiedy wybiłem swoją monetę, poszliśmy do garncarza. Pierwszy był Piotrek, nie ja, dlatego, że miałem wątpliwości co do przydatności mojej pracy i pierwej musiałem się zastanowić. Kiedy Piotrek skończył, ja zacząłem, a kiedy ja skończyłem, zaczął Maks. Przekonałem się do zrobienia miseczki na kole garncarskim, bo przypomniało mi się, że mój tata ma imieniny.
Miseczki wyszły super. Szkoda tylko, że nie było pieca, bo można by je wypalić, a tak to nie można w nich na przykład zjeść zupy. Kiedy miski wysychały, my słuchaliśmy sagi czyli legendy.
Następnie zjedliśmy pyszne kiełbaski z grilla. Pod koniec już naszego pobytu tam ja i Piotrek walczyliśmy z Wikingiem, właściwie to Piotrek walczył, ja zaś zapłaciłem pięć złotych i dostałem łomot od Wikinga.
Wzięliśmy miski i ruszyliśmy w drogę powrotną. Mnie osobiście ta wycieczka bardzo się podobała i chciałbym, żeby było takich więcej.
Narrator i Autor w jednej osobie Karol Gęsina kl.5a