Kronika

2012.05.28

„ZIELONE WZGÓRZA nad SOLINĄ”

Jak co roku w maju nasza szkoła pojechała do … Zielonej szkoły. W tym roku wyjątkowo daleko, bo aż w Bieszczady, do Soliny.
Długą podróż urozmaiciliśmy sobie przerwą na obiad i zwiedzaniem Sandomierza. Niestety, nie udało nam się tam spotkać ojca Mateusza… Ośrodek „Jawor”, gdzie mieszkaliśmy i półwysep o tej samej nazwie, to miejsce wyjątkowe: piękne, jeszcze dzikie, zielone, fantastycznie położone nad Zalewem Solińskim. Niewiele już takich miejsc, nieskażonych cywilizacją, jest jeszcze na świecie.
Mieszkaliśmy w doskonałych warunkach, pysznie jedliśmy, niczego nam nie brakowało: wokół mnóstwo miejsca, plac zabaw, siłownia na świeżym powietrzu, basen, ale przede wszystkim mili ludzie i fantastyczna przyroda.
Czas spędzaliśmy bardzo przyjemnie, poznając Bieszczady: zwiedziliśmy skansen w Sanoku, jechaliśmy Bieszczadzką Ciuchcią, weszliśmy do wnętrza zapory, wędrowaliśmy po górach, bawiliśmy się przy ognisku, na dyskotece, pływaliśmy w basenie, jednym słowem było jak w raju. Tym bardziej, że pogoda bardzo dopisała, ciepełko i słoneczko mieliśmy cały tydzień, a na dodatek nie spotkaliśmy tam ani jednego… komara.
Podczas całego pobytu towarzyszyła nam przepiękna piosenka „Zielone wzgórza nad Soliną”. Rzeczywiście, wzgórza nad Soliną były naprawdę zielone, a „Jawor” to zaczarowane miejsce”, które żal było opuszczać….(jb)